Niemożliwe !!! Waga o poranku w końcu drgnęła - 75,7 kg. Dziwne bowiem miałem wrażenie, że wczoraj żarłem jak głupi przez cały dzień. Cóż z wagą się nie dyskutuje - chyba, że jest zepsuta :).
Z innej beczki. Coś jednak jest na rzeczy z dużymi palcami, które w dalszym ciągu bolą gdy ponoszą buty wspinaczkowe. Zabieram się za ten temat na poważnie bo ten dyskomfort w trakcie wspinania odbiera po prostu chęć do postawienia nogi na kolejnym stopniu. Nie kontrolowałem tego ale nagromadzenie zrogowaciałego naskórka okazało się faktem - w pierwszej kolejności pumeks idzie w ruch :). Mam też w zanadrzu kremik mojej drugiej połowy do pielęgnacji stóp - nie zawaham się go wykorzystać :). Posunę się nawet dalej i już jak wzorcowy dziad rozpocznę moczenie nóg w miednicy z odpowiednimi solami. Miednica z zanurzonymi w niej nogami - to wygląda już na poważną geriatrię hehe.
A może warto poszukać innych butów? Jeśli boli, coś chyba jest nie w porządku. But wspinaczkowy o odpowiednio dobranym kształcie (zrobiony na kopycie, które pasuje do nogi) może być bardzo ciasny (tak, że żadnym palcem nie ruszysz), ale nie będzie powodował bólu. To kwestia indywidualna i każdy musi znaleźć producenta, którego kopyto będzie mu pasować. Moje nogi są na przykład niekompatybilne z Rock Pillarsami i Red Chili, z trudem akceptują 5.10, za to z LaSportivą spokojnie schodzę o 3,5 rozmiaru poniżej numeracji obuwia cywilnego... Widywałem i inne przypadki - osoba wspinająca się w Rock Pillarsach nie była w stanie ubrać butów LaSportivy (konkretnie - Miur) nawet w swoim "cywilnym" rozmiarze - a to przecież powinny być kapcie.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - powodzenia!
Krzysiek