Coś zaskoczyło i waga robi się coraz bardziej pozytywna. Nie muszę dodawać, że zastosowałem swoją tajną broń - odstawienie chleba :). Odstawienie chleba jest jednak bardzo skuteczne, te minimum 6 kromek dziennie mniej daje rezultaty - około 2,5 kg spadku na wadze w ciągu niecałych dziesięciu dni.
Zastosowałem też zmianę w treningach i na sztucznej powróciłem do baldów - czuję jakbym powoli wracał do normalności i zaczyna mi się lepiej wspinać. Także ból po treningu świadczy, że coś się dzieje dobrego.
Tak się ostatnio zastanowiłem jak idzie aktualny postęp we wspinaczce w porównaniu z okresem wesołej młodości gdzie w 4 roku wspinaczki poprowadziłem swoje pierwsze VI.4+ i przewędkowałem VI.5. Wychodzi na to, że w tym roku (3 sezon wspinania po powrocie) aby wszystko się zgadzało muszę osiągnąć minimum VI.3+ na prowadzeniu jako swój maks. To dawałoby nadzieję, że w przyszłym roku można poprowadzić coś na kształt VI.4+. Na realizację maksów tego roku mam sierpień, wrzesień i październik - jest jeszcze sporo czasu i mam nadzieję, że wyrobię o ile skończy się to mimo wszystko miłe opieprzanie się na treningach :).