Ostatnio duża doza przerwy od tematu wspinania ale nie zapomniałem o podsumowaniu. Najważniejszy cel jaki miałem osiągnąć został osiągnięty - nie palę fajek (już ponad 4 miesiące i wygląda na to, że tak już pozostanie). Co do celów wspinaczkowych chciałem zrobić VI.4 ale udało się poprowadzić tylko VI.3 plus na wędkę prawie jedno VI.3+/4. Nie jest tak źle szczególnie, że w tym roku wyjazdów na skały miałem bardzo mało.
Dużym punktem tego roku był kurs wspinaczki wielkościanowej w Paklenicy. Podniosło to ogólną świadomość wspinaczkową na inny poziom.
W tym roku po raz pierwszy nastąpił pewien znaczący przesyt wspinaczką - kilkukrotnie miałem takie zniechęcenie, taki stan ducha, że najzwyczajniej nie chciało mi się wspinać :). Myślę, że to normalne po tak długim napaleniu na wspinanie i nie traciłem i nie tracę nadziei, że to przejściowy stan.
Co do treningów zniechęca mnie strasznie tłum ludzi na sztucznych ścianach. Ciężko trenować w takich warunkach. Nie ukrywam, że wieczorowy wypad na sztuczną poza treningiem ma być także elementem psychicznego wypoczynku po pracy itp. Ciężko mi o taki wypoczynek gdy przyjeżdżam jakby na standing party gdzie po 2 godzinach boli głowa od tego gwaru i szumu (oj stary już jestem i nie potrafię wypoczywać psychicznie w takich warunkach). Poza tym nerwy człowieka chwytają gdy na każdy wspin trzeba czekać, przeciskać się itp. Jest to ogólnie denerwujące.
Wracając jeszcze do rzucenia fajek to niestety odbiło się to na mojej wadze. Pobiłem swój rekord wszechczasów 84,5 kg o poranku :) - gdzie tam moje 74 kg hehehe.
Co do kontuzji to udało się w dalszym ciągu szczęśliwie uniknąć czegoś poważniejszego chociaż raz nadwyrężyłem palca serdecznego prawej ręki i bolał przez miesiąc dość znacznie - dało się go jednak mimo wszystko wykorzystywać :).
Co do planów na nadchodzący sezon jeszcze myślę jak to zorganizować aby było inaczej niż dotychczas - coś mam nadzieję się wymyśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz