Wczoraj pierwszy raz w tym roku pojechałem na skały. Z pewną obawą stanąłem przed wapieniem :). Ostatecznie poprowadziłem kilka dróg od V do VI+ i jedną VI.1+ ale na wędeczkę. Mimo wszystko nie jest aż tak źle. Iluzoryczny trening oraz wyhodowane sadło nie zmieniło aż tak wiele w tego typu trudnościach :). Następnym razem muszę sprawdzić na konkretniejszych trudnościach.
PS
Na koniec wspinania aby czasem nie zrzucić zbędnych kilogramów zaserwowałem sobie w pewnej karczmie pół kaczki. Kolega namawiał na gigantyczny deser lodowy ale aż tak wyluzowany w kwestii pokarmu nie jestem i odmówiłem :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz