W pięć dni dwa kilo mniej na wadze o poranku - odstawienie chlebka jednak działa :). Bez chlebka jak już pisałem trudniej o szybkie dojadanie w ciągu dnia plus trzeba się bardziej nakombinować ze śniadaniem i kolacją. Jeszcze ze dwa kilo i przestaję myśleć o wadze :).
Nie wiem, ile masz wzrostu, ale proponuję spojrzeć na kwestię masy ciała od trochę innej strony, czyli za konkretne zbijanie zabierać się wtedy, gdy walczysz już na konkretnym (trudnym) projekcie. Skoro wynik, do którego dążysz, nie jest dla Twojego ciała wagą wyjściową, może Ci być trudno utrzymać dobry wynik przez dłuższy czas, a sezon... cóż - dopiero się zacznie i potrwa dłuższą chwilę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego ładowania,
Krzysiek
Na razie zbijam bez żadnych wyrzeczeń większych co dochodzi zazwyczaj do około 74 kg na luzach. Tak w sezonie fajnie byłoby widzieć 72 kg co przy 182 cm wzrostu już jest całkiem dobrze w moim przypadku. Aczkolwiek nigdy nie udaje mi się bardzo zejść z wagi (jakoś w moim wieku jedzenie bardzo dobrze smakuje) :). Przed prawdziwymi trudnościami będzie jednak trzeba się sprężyć i postąpić tak jak mówisz ale to jeszcze pewnie nie w tym roku na razie celuje w VI.4 a to tego te kilka kilko w tą czy w tamtą jeszcze nie powinno robić znaczącej różnicy.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz
No to mamy tyle samo wzrostu, choć ważę trochę mniej.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w kontekście zbijania wagi nie ma znaczenia, czy celem jest .4 czy .6 - liczy się to, że wspinamy się na granicy możliwości, i to tutaj masa ciała zaczyna być istotnym czynnikiem.
Pytanie jeszcze, jaki charakter mają mieć te docelowe drogi. Jeśli rozmawiamy o pionach lub delikatnych połogach, masa ciała nie przeszkadza aż tak bardzo, jak w dużym przewieszeniu :)
Krzysiek
Oczywiście w polskich warunkach naszego cudownego wapienia raczej będzie to pion :) z ewentualnym przejściem miejscowego okapiku :) (przynajmniej na Chińskim tak jest). Zbędny balast zawsze będzie niepotrzebnym towarem do dźwigania i warto się go pozbyć. Najważniejsze są paluszki dwójki i jedynki a na to trzeba czasu żeby się nie zepsuć :). Zepsucie może być bardziej prawdopodobne przy większej wadze. W każdym razie sadełko co by nie gadać denerwuje. Jedynym plusem sedełka jest okres trenowania na sztucznej bo tam mamy niejako w pakiecie zapewniony trening hipergrawitacyjny co może wyjść na dobre gdy już się tej dodatkowej wagi nagle pozbędziemy - jak mawia Horst nagle poczujemy jakbyśmy wspinali się na księżycu :). Z tym też mottem nie dbam o wagę w czasie treningów ziomowych :).
Usuń