Dzisiaj nasza ekipa doświadczyła samych sukcesów - poprowadziliśmy VI.1+ i VI.2 plus kilka łatwizn na rozgrzewkę. Jakoś tak w miarę łatwo poszło, chociaż przy prowadzeniu VI.2-jki w połowie drogi byłem już tak pewny przejścia, że wstałem wesoło do super gigantycznej klamy i nagle odwróciło mnie (tzw otwarcie drzwi :)). I dupa. Nie poszło. Zjechałem, odpocząłem 5 minut i poszedłem - tym razem byłem czujny do końca. Ogólnie mało wspinania a jednak jak zwykle ten efekt bólu innych mięśni po prawdziwej skale w porównaniu ze sztuczną wystąpił. Oj obolały jestem.
Przystawiliśmy się na koniec do Filara Cycówki VI.2+ i niewiele brakuje aby poprowadzić. Myślę, że przy następnym wypadzie puści bardzo ładnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz