- Pojechać sobie na święta i się objeść (ale nic nie trenować czasami)
- Wybrać się na kilkudniową imprezę firmową i przez powiedzmy dwa dni z rzędu imprezować do godzin porannych nie wylewając za kołnierz
- Coś sobie zepsuć (w moim przypadku stłukłem żebra i nie mogłem przez 3 tygodnie brzuszków robić ani podciągać się na drążku
- Wybrać się drugi raz na kilkudniową imprezę i nie wylewać za kołnierz
- Gdy się rzuciło palenie najlepiej wrócić do palenia
- Chodzić na sztuczniaka i tak sobie troszkę bez wysiłku strzelać kilka dróg :)
- Ogólnie mało się wspinać i nie trenować niczego w domu
Powyższa lista w zupełności wystarczy. Z własnych doświadczeń widzę, że w około miesiąc takiej zabawy osiągnąłem całkiem spory regres. Zmierzyłem to wczoraj i wytrzymałość spadła znacząco (co normalne - ona pierwsza spada). Drogę, którą robiłem 4 razy z rzędu wczoraj udało się 2,5 razy przejść na przykład.
Od wczoraj jednak skupiliśmy się na odbudowie mocy (i morale) i zaczęliśmy ostrzej łoić. Mam nadzieję, że trzy mocne wyjścia i wyjdzie na zero. W końcu znowu po sztucznej odczuwam dzisiaj zmęczenie w dłoniach i przedramionach :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz