Jak co roku gdy pogoda wypycha na skały zawsze kilka pierwszych wyjazdów idzie na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Brak kolorowych stopni i chwytów utrudnia sprawę znacząco :). Osobiście dodatkowym elementem, który odczuwam to lekki niepokój czy na pewno jakoś lepiej się człowiek będzie wspinał czy też może wszystko będzie takie samo jak rok wcześniej a całe trenowanie poszło nie wiadomo gdzie. Rozwiązaniem byłoby mieć to w tyłku ale tak luźne podejście też nie pomagałoby w pchnięciu możliwości do przodu. Mimo wszystko trochę trzeba mieć to w dupie aby pozostać w zgodzie z główną zasadą czyli fun, fun i jeszcze raz fun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz