środa, 20 sierpnia 2014

Jednak forma nie spadła aż tak

Kilka postów temu panikowałem, że po powrocie na ściany po 3 tygodniowej przerwie odczułem niesamowity spadek formy. Myliłem się - to była jakaś pojedyncza fluktuacja ogólnego samopoczucia, złe jedzenie przed treningiem, słabszy dzień czy coś w tym stylu. Wczoraj byłem drugi raz i wszystko jest w porządku - owszem spadek mocy i siły ale nie aż tak straszny.

Wniosek stąd taki, że gdy człowiek ma ponad 40 latek bardzo istotne jest odpowiednia dieta, szczególnie przed treningiem. Co prawda ostatnio bardzo ładnie jadłem w godzinach poprzedzających wypad na ścianę i stąd zdziwiłem się obserwując swoją słabość. Mam wrażenie, że słabo piłem w ciągu tego dnia (chyba jedna herbata i tyle w trakcie śniadania :) ).

Obserwacja ostatnich 2 lat wspinania pokazuje niestety, że najprościej w dniu treningu najeść się jednak mocno węglowodanowych rzeczy w ciągu godzin poprzedzających wspinaczkę - mówię tutaj o łatwiźnie typu jedzenie śmieciowe, cukry proste - ciastka, batony itp. Po tym zawsze wszystko działa i ma się zapasy do przepracowania na ściance kilku godzin. Jest to oczywiście w jawnej sprzeczności z radami na różnych stronach o wspinaczce - tam mówi się, że trzeba wyeliminować z diety słodycze. Wszystko ładnie ale jednak na własnym przykładzie widzę, że najlepiej działają słodycze - czysta żywa energia. O efekcie spadku mocy i senności po jedzeniu o wysokim indeksie glikemicznym niby wiadomo ale ja tego tak nie odczuwam osobiście, najadam się ciastek z galaretką :) i nie czuję się senny po niedługim czasie - przerabiam te ciastka na treningu. Skomplikowane to żywienie i błądzę cały czas próbując różnych rzeczy ale wszystko ciągnie mnie w kierunku mega cukrów :) - to takie proste. Muszę sprawdzić następnym razem inną filozofię - makarony w ciągu dnia i owoce typu jabłka czy gruszki jako dopalacz cukrowy. Ciekawe ile trzeba zjeść jabłek aby wyszło na to samo co zjedzenie snikersa :) hehehe.

PS
Oczywiście dużo płynów od rana w dniu wspinaczkowym to też podstawa :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz