W trakcie dzisiejszego wypadu na skały sprawdziłem sobie jak tam z moim VI.2 zrobionym z miesiąc temu - jest nieźle, nie sprawiło mi ono żadnego problemu. Zabrałem się zatem za takie VI.2+ bo docelowe VI.3 było zajęte. Poszło całkiem optymistycznie. Przy pierwszej przystawce oczywiście w kluczowym miejscu (takie około 7 ruchów całości) dwa zwisy na obczajenie patentu. Za drugim razem już lepiej a za ostatnim prawie przelazłem - dotarłem do kluczowej dziurki na dwa palce i już dostawiałem lewą rękę do całkiem ładnej klameczki ale zabrakło ze 2 cm - źle postawiłem prawą nogę, za nisko. Z jednym blokiem - można przy następnym wypadzie pokusić się o prowadzenie. Jakaś tam moc/siła jest. Podreperuje się ją jeszcze na sztuczniaku i może coś z tego docelowego VI.3 będzie w tym roku :).
PS
Wspinanie w słońcu ładnie daje na zrzut wagi (wiem, wiem to w głównej mierze odwodnienie). W każdym razie po powrocie do domu ze skał 74.1 kg - ciekawe ile z tego zostanie o poranku dnia jutrzejszego :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz