Rozgrzewka - ramiona, nadgarstki, łokcie i wszystko to co może mieć związek ze zwisem na drążku. Start. Pierwsza minuta spokojnie jeszcze nic nie czułem. Minuta piętnaście początek palenia w przedramionach. Minuta trzydzieści - znaczne palenie. Dwie minuty - wykrzywiony ryj i duże palenie w przedramionach. Było jeszcze sześć sekund do starego rekordu. Wydobycie z siebie przeciągłego aaaaaaaaa....... pomogło i dotrwałem do tej szóstej sekundy. Potem jeszcze 4 dodatkowe sekundy i miałem dość :). Puściłem.
Rekord pobity - 130 sekund.
PS
Ciekawa sprawa, moja córka, która z tydzień temu zrobiła 240 sekund dzisiaj nagle super słabiutko 100 sekund i już nie mogła. Dziwne to i wymaga zbadania jak to możliwe. Z całą pewnością ostatnio inaczej trzymała drążek - w tym musi być jakiś kruczek, musi istnieć jakieś optymalne ustawienie palców obejmujących drążek, w którym dużo lepiej się wisi. Gdyby tak było to podobnie będzie na chwytach w czasie wspinania. Jak coś odkryjemy z córką to napiszę o tym :).
wytrzymać dwie minuty to nie lada wyczyn.
OdpowiedzUsuńZanim zacząłem trenować Street Workout (jakieś 1,5 roku temu) wytrzymałem 90sek. Teraz raczej przeskoczę 2min, ale muszę to sprawdzić.
Widziałem na youtube fimik gdzie dawali stówę gdy ktoś wytrzyma 2,5 minuty - wiadomo dlaczego :)
Usuń