niedziela, 5 października 2014

Na zakończenie trochę na własnej

Udało nam się w końcu zebrać do kupy i umówić na ostatni dzień kursowy :). Zrobiliśmy kilka dróg na własnej. Oczywiście na własnej drogi jakoś od razu wydają się trudniejsze mimo, że chwyty jak na drabinie. Ale wszystko ładnie puściło.

PS
Rączki jak to rączki od panicznego przesadnego ściskania skały przy prowadzeniach na własnej bolą bardziej niż powinny :).

2 komentarze:

  1. Zgodnie z tym co pisze Horst, psycha to 1/3 wspinaczki ;)
    Ja wczoraj pierwszy raz przystawiałem się do VI+ na którym trzeba było z wyskoku wstawić fakera. Gdyby nie wędka to bym się chyba nie odważył tego zrobić. 6 miesięcy treningu to chyba trochę mało, mam nadzieję że to nie za dużo na moje ścięgna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie psycha siada gdy człowiek stoi w miejscu i próbuje wstawić jakąś kość w szczelinę a tu jak na złość kość nie siada dobrze i trzeba kombinować dalej :). W końcu gdy siądzie i można iść dalej jest tylko na chwilkę lepiej bo przecież dalej do osadzonej w skale kości człowiek ma brak zaufania :). Ale prowadzenia na własnej dają tyle, że potem człowiek jak prowadzi na ringach czuje się od razu o niebo lepiej :) - wręcz komfortowo.

      Apropo ścięgien to oczywiście należy na nie szczególnie uważać - wolniej się wyrabiają niż mięśnie (zależy to jeszcze od wieku wspinacza - ja już muszę bardzo uważać :)). Niestety polskie wapienne wspinanie to dziurki i krawądki i trzeba te paluszki wyrabiać :).

      Pozdrawiam

      Usuń