Odpoczynek po sobotniej masakrze trwa. Dzisiaj tylko skakanie, rozciąganie i brzuszki. Zwiększyłem sobie liczbę skoków do 1050.
Ręce dalej bolą i to czy jutro wyląduję na hali wspinaczkowej zależy od jutrzejszego ich stanu. Raczej dojdą do siebie :).
Powoli zaczynam myśleć o zakupie liny dynamicznej. Jak już się doczytam szczegółów o linach dam znać na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz