Tak, pobyt u rodziny zmasakrował moją wagę. Dzisiaj 77,8 kg - absolutny rekord roku :). To już nie są żarty. Chyba muszę wrócić do jarania :). Chodzę permanentnie głodny i co chwila coś dojadam a jeszcze moja druga połowa (złośliwie oczywiście) ostatnimi czasy różne pyszności kupuje albo przygotowuje. I jak tutaj nie jeść? To już około 3,5 kg za dużo. Właśnie trzymam 4 kg ciężarek w ręce - oj jest to spory balast.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz