Pomimo, że wczoraj osiągnąłem rekordową wagę o poranku (makabryczne prawie 78 kg) na wypadzie na sztuczniaka całkiem nieźle - dwa razy takie VI.2, inne VI.1 i VI.1+ na luzaku.
PS
Cierpię ale racjonalizuję jedzenie - jak nie da rady to trudno będę niepalącym puszystym wspinaczem :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz