sobota, 8 lutego 2014

1800 podskoków

Dzisiaj skakankowa seria. Paniczne ruchy o zbicie wagi zaczynają mnie już denerwować. Waga ciągle rośnie i rośnie po rzuceniu fajek (rekordowo w ciągu dnia zobaczyłem w ostatnim tygodniu 77,7 kg). Trzeba bardziej konkretnie wziąć się za jedzenie normalnej ilości potraw dziennie (dzisiaj oczywiście to się nie udało ze względu na pobyt u rodziców :) - było tam takie ciasto od ciotki :)). 1800 podskoków już ładnie wypaca - mogłem dużo więcej ale chce mieć jeszcze na długo szansę na progres w ilości :). Dzisiaj waga o poranku 75,8 kg. Jest w tym pewne szaleństwo ale muszę to codziennie kontrolować ze względu na podjadanie pofajkowe. Tak jak zaplanowałem w tym miesiącu wracam do fajnego 74 kg i trzymam nie przekraczając 75kg. Plan na koniec maja jest zobaczyć liczbę 70 na wadze i już powoli trzeba się za to zabrać.

Siłowe zabawy nabierają rumieńców - skończyliśmy drugi tydzień na siłę, pozostał jeszcze tydzień (dwa treningi). Robimy swoje i po każdym treningu na drugi dzień czuję, że dałem sobie odpowiednią dawkę w mięśnie. Jak pisałem w poprzednim poście są pewne trudności w pomiarze progresu chociaż po ostatnim wyjściu na ściankę ewidentnie przypływ mocy zaznaczony został pewnymi sukcesami w baldach, na których jeszcze dwa treningi temu następowało koślawe rzeźbienie (oczywiście technika na nich też wzrosła ale raczej w niewielkim stopniu miało to znaczenie, przystawki były raczej proste technicznie a bardziej czysto siłowe - szczególnie jeżeli chodzi o sufit). Przy ostatnim wyjściu akcenty baldowe zostały delikatnie przeniesione na krawądkowe mocowanie się z materią plastiku. Potem jak zwykle trening na paluszki, na podciągnięcia, na przybloki. Jakoś to pierwsze siłowe starcie w pierwszym cyklu powoli idzie.

Za kilka dni sprawdzam ilość podciągnięć, które jestem w stanie wykonać w ciągu. Obiecałem sobie, że pod koniec tej serii na siłkę przekroczę magiczną ilość 14 podciągnięć. Myślę, że jestem już prawie gotowy do sprawdzenia się w tym temacie.

PS
Tak rozepchałem żołądek, że właśnie nie omieszkał mi przypomnieć o głodzie takim wesołym ssaniem :). Ale nie dam się, nic nie jem tylko piję. Trzeba dziada przykurczyć to się uspokoi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz