niedziela, 23 lutego 2014

Minutki

Dzisiaj wypad z dzieciakami na ściankę - bardzo delikatnie się powspinałem gdy już dzieciakom siadły akumulatory (celowo nie dokupiłem im kolejnej porcji ciastek :). Zrobiłem sobie między innymi sprawdzian czy przejdę mój maksymalnie trudny boulder :)  - ale przelazłem na luzaku więc siła maksymalna nie spada chyba. Obolałe jeszcze rączki po piątkowych zajęciach :), oj obolałe.

Przed chwilą zrobiłem sobie minutki - ćwiczenie z książki E.Horsta. Zasada prosta - włączamy stoper, robimy 5 podciągnięć, to co nam zostało do pełnej minuty wypoczywamy i przy rozpoczęciu następnej minuty startujemy z kolejnymi 5 podciągnięciami, itd byle się w minucie kolejnej zmieścić z 5 podciągnięciami (można te 5 robić nie w ciągu). Gdy tak kolejna minutka za minutką mija coraz mniej zostaje na wypoczynek przed kolejnymi pięcioma podciągnięciami. Doszedłem do zrobienia 10 minut w ten sposób (Horst pisze, że to już ładnie, ale prawdziwy mistrz robi 20 minutek :)). Super ćwiczenie na wytrzymałość beztlenową grupy mięśni odpowiedzialnych za podciąganie. W zeszłym roku doszedłem do 8 minut czyli jest progres.

PS
Ciekawe, dzieciaki powspinały się dzisiaj dość sporo (chyba rekordowo dużo jak na taki wypad) i zero odczuwania jakiegokolwiek bólu rąk. Ciekawe czy jutro coś powiedzą o jakichś zakwasach czy coś w tym stylu. Wątpię :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz