W trakcie robienia treningu siłowego obserwuję trudność w mierzeniu progresu takiego treningu. Niby robię coraz więcej podciągnięć z każdym wyjściem, coraz mocniejsze bouldery itp. Jednak pomiar progresu nie jest taki prosty jak na przykład przy robieniu wytrzymałości tlenowej (coraz więcej metrów ściany i wiadomo, że człowiek bardziej się musi postarać :)). Tutaj o tyle jest trudno, że ilość ćwiczeń jest większa i gdy przypakuję na jednym za bardzo to na innym ćwiczeniu mogę już nie wydolić na tyle aby zrobić w nim progres (jedno ćwiczenie może zależeć od drugiego). Powiedzmy dla przykładu, że bardziej się na boulderach zmęczyłem to potem przy treningu podciągnięć już nie wydolę tyle ile trzeba i potem nie wiadomo czy dlatego nie zrobiłem odpowiednio więcej podciągnięć bo brak jest rozwoju czy dlatego, że baldy były trudniejsze :). Jakoś trzeba z tym żyć i mieć ogólne odczucie, że idzie się do przodu.
PS
Dobrym miernikiem jest poranny ból dłoni i przedramion - gdy odpowiednio dają o sobie znać to wiadomo, że trening dzień wcześniej był odpowiednio progresywny :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz