piątek, 27 czerwca 2014
Głowa to najważniejszy mięsień
No cóż, prawda jest taka, że żeby nie wiem jak się starać to i tak wychodzi na to samo - łeb. Od niego zależy czy damy radę zrobić w skałach to co sobie zamierzyliśmy. W starszym wieku łeb jest jeszcze bardziej potrzebny bo musi przewalczać z uporem i mozolnie wszelkie niedogodności trochę nadszarpniętego ciała - to tu zaboli to tam i łeb musi sobie z tym radzić i się nie zniechęcać. Łeb ma to do siebie, że często szukając wykrętów nie pozwoli pójść dalej, zatrzyma przed ostrzejszym trenowaniem, znajdzie wymówkę itd. Taki już jest podstępny. Ale można go wytrenować i nauczyć, wpoić mu, że bez bólu treningowego i przekraczania kolejnych bolących granic nie da się myśleć o pokonywaniu trudniejszych dróg. Trening łba to pierwszoplanowa rzecz - ja nie umiem go jeszcze trenować, wyrywa mi się i najchętniej w dalszym ciągu zaprowadziłby mój organizm na wygodną kanapę. Łeb się roztrenował na dobre przez ostatnie kilkanaście latek - popadł w radosny bezwład, usamodzielnił się w tym bezładzie (na przykład w paleniu fajek) i chciałby tak dalej, żyć sobie własnym życiem. Nie lubi gdy ktoś nagle zaczyna mu mówić, że tak jest nie dobrze i, że trzeba inaczej. Oj nie lubi tego :). Stawia opór i się buntuje. Pyta - co? Dzisiaj akurat trzeba biegać? Eee nieeee, może od następnego tygodnia. A ile trzeba biegać? Nie no 10 km to przesada, po co aż tyle może wystarczy 5 km. I tak dalej i tak dalej. Łba się nie oszuka, za stary lis z niego :). Tylko przemocą trzeba go wdrożyć w tryby trenowania intensywnego (czyli takiego, które coś daje). No ale łeb sam na siebie tej przemocy nie nałoży. Potrzebny drugi łeb - kogoś kto pociągnie, wręcz rozkaże - kumpel, trenejro itp. Łbów zewnętrznych łeb może się posłuchać i pójść z nimi. Optymistycznie patrząc przynajmniej rysuje się taka szansa :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz