poniedziałek, 29 lipca 2013

Palec - dzień próby

Palec już tylko minimalnie dawał znać o sobie ledwo wyczuwalnym niby-bólem. Wieczorem wziąłem gumowego ściskacza do ręki i rozpocząłem bardzo delikatne ściskanie - takie naprawdę ze 2 mm. Nic się nie działo, ból się nie pojawiał (powiększał), to zrobiłem więcej powtórzeń w dalszym ciągu bardzo delikatnych. Dalej nic się nie działo więc trochę mocniej zacząłem ściskać itd itd aż do pełnego ścisku na maksa. Wydaje się, że jest nieźle i jutro mogę iść się powspinać (oczywiście łuczków nie będę zapinał). Teraz jeszcze niedawno powisiałem trochę na drążku i też jakby ok. Jeszcze z 30 podciągnięć w 4 seriach. Ewidentnie z palcem jest poprawa. Stosowałem to co wszędzie na necie pisują ludziska czyli - chłodzenie lodem kilka razy dziennie, smarowanie maścią antyzapalną (w moim przypadku Mobilat w żelu), bardzo delikatne masowanie. Pisano jeszcze o łyknięciu ibuprofenu ale z tego zrezygnowałem (to tylko moja druga połowa łyka ibupromy jak cukierki :) ).

Mam nadzieję, że do końca tygodnia palec będzie jak nowy :). Mimo wszystko to największa jak do tej pory przygoda z kontuzją (bardzo delikatną bo to nie było tak, że nagle w czasie wspinaczki coś mnie sieknęło - o nie). Czujnym trzeba być, to jestem.

Na marginesie: Plan jest taki aby pojechać w skały na cały dzień przez weekend ale jeżeli będzie tak gorąco jak dzisiaj to może się nie dać :) (na termometrze w samochodzie widziałem dzisiaj 37 stopni). Paranoja. Albo jest jeszcze za zimno, albo nie mogę bo rodzinne lub nie rodzinne imprezy, albo nie mogę bo jedziemy na wakacje, albo w końcu jest za gorąco. Wiem wiem złej baletnicy ......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz