poniedziałek, 22 lipca 2013
Już nawet snię o wspinaniu
Tak, to pachnie lekkim maniactwem ale dzisiejszej nocy nawet we śnie miałem przygody wspinaczkowe :). Najchętniej spędzałbym teraz całe dni na skałach. Ten konflikt aktualnego trybu życia z wyobrażeniem o tym jaki ten tryb powinien być trochę mi dokucza. Teraz gdy już odwiedziłem skały konflikt ten nabrał rozpędu. Z drugiej strony gdyby robić wspinaczkę cały czas i permanentnie pewnie stałoby się to czymś tak powszednim, że aż nudnym :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cześć!
OdpowiedzUsuńNa wstępie oczywiście gratuluje wyjazdu w skały i sieknięcia prowadzenia na początek! Mnie też pierwsze wyjścia nad ringi trochę spinały po powrocie od wspinania;) Moja połowica natomiast od początku nie miała z tym kłopotu: wychodzi nad ringi i śmiga aż miło ;)
Moja skromna osoba już po relokacji przez Atlantyk. Kierunek wschodni zawsze jakoś więcej zabiera czasu ;) Z pozytywów w ciągu tych dwóch tygodni z kawałkiem w starym kraju udało mi się dokładnie 3 razy pojechać w skały (Półrzeczka - rzut beretem od mojego domu). Początek był trochę dramatyczny bo przesiadka z długich granitowych ciągów na boulderowe jurajskie gnioty odrobinę zszokowała mój system ale koniec końców nawet sieknąłem sześćpółtora RP. Pierwotnie zakładałem, że w tym sezonie poprowadzę mocne 5.11 (czyli pewnie jakieś VI.3-VI.3+) ale konfrontacja z polskim unikalnym wapieniem mocno podważa moją wiarę w ten plan...
Co do Kobylan to jakoś nigdy nie lubiłem tamtejszych "wymydlonych" klasyków. Moim ulubionym treningowych miejscem były "plecy" Kuli i fajne długawe drogi jak Alarm dla Nietoperzy VI.1, Lewa Duma Kobylan VI.1, Prawa Duma Kobylan VI. Gorąco polecam na upalne dni!
(o ile w przeciągu ostatnich kilkunastu lat nie wyrósł na nich las;))
Pozdrawiam
Tomek
Hej, witaj
OdpowiedzUsuńWidzę, że wspinaczkowe zabawy i u Ciebie nie odpuszczają :). Tylko tak dalej. Piękny początek w polskich skałach - gratsy. Ja na razie plan na wspinki w OS ale takich trudności do V+ na razie dla podbudowania psychy :) bo z nią cieniutko u mnie. Czekam na wyjazd do Bolechowic i sprawdzenia na trasach Przez Napis i Rysie Babińskiego czy mogę to zrobić na wędkę (ale wątpię bo jeszcze power nie ten i umiejętności też dalekie od oczekiwanych :)).
Z planami u mnie zawsze przeszacowanie następuje więc i plan zrobienia w tym roku z dołem VI.2+ może się nie powieść (ale we will see, może się uda).
Co do lasu to właśnie masz rację - megalityczne krzacory wszędzie w Kobylańskiej (z tego co pamiętam za moich czasów rosła tam trawka i tyle a teraz dżungla z insektami). Okazuje się, że do sprzętu wspinaczkowego potrzeba jeszcze dokupić jakieś OFFy na komary czy coś w tym stylu :).
Co do super psychy twojej drugiej połowy to fantazja. Moja druga połowa ma całkiem inaczej - boi się wysokości. Ale powoli to przełamuje :).
Pozdrawiam serdecznie
Tomek