wtorek, 23 lipca 2013

Kolejny mikro wypad na skały

Ponownie wybraliśmy się do Doliny Kobylańskiej. Tym razem od drugiej strony, od Będkowic dotarliśmy pod Lotniki i tam zaczęliśmy nasze wieczorne działania. Tym razem odbyło się większe udawanie rozgrzewki :). Przelazłem z dołem Prawe Lotniki (IV+) w OS-ie, potem Kant Lotników (V+) na wędkę i na koniec Bardzo Prawe Lotniki (VI+) na wędkę. Wszystko ładnie puściło od strzała. Za dawnych czasów nigdy nie wspinałem się na Lotnikach bo to daleko a jeździliśmy pociągiem na skały wysiadając w Zabierzowie, dojeżdżając do Bolechowic i potem z buta do Kobylańskiej, więc Lotniki to było już dla nas za daleko :) (przynajmniej tak mi się wydaje).

Fajne są te Lotniki na wieczorową lipcową porę bowiem słońce operuje tam dość długo.

Z doświadczeń z prowadzenia znowu było podobnie. Przy trzeciej wpince psycha powoduje duże spięcie. Dziadostwo polega na tym, że człowiek chce się szybko wpiąć i wpina się z super niewygodnej pozycji. Rzeźbiłem z trzecią wpinką w jakimś dziwacznym przykurczu (oczywiście czułem, że mam zapas siły i mogę tak jeszcze długo wytrzymać ale po co?). Zaraz po tej do dupy wykonywanej wpince zrobiłem mikronalny ruch nogami i rękami i już stałem wygodniutko idealnie do wpinania. Ale cóż trzeba się uczyć na błędach.

Przystawienie na wędce do VI+ okazało się dobrym doświadczeniem. W miarę na luzie przeszedłem dół. Potem na górze stałem trochę zastanawiając się gdzie ostatecznie wiedzie droga lecz w końcu udało się poleźć chyba właściwie (sprawdziłem potem jeszcze raz z przewodnikiem i bardziej na prawo wiodła jakaś taka VI.1+. VI+ puściło od bata i teoretycznie można by pomyśleć o prowadzeniu RP - na razie jednak same OS do stopnia V+ włącznie.

Fajny wypad ale jednak czasu za mało - jedziemy we trzech i wyrabiamy się po trzy razy powspinać przed zmierzchem. Już niedługo jednak wyjazd na cały dzień.

3 komentarze:

  1. Cześć!

    To znowu ja, Tomek ;) Jak czytałem ten wpis to na myśl przyszło mi jedno pytanie: Czy polatałeś już sobie po powrocie do wspinania?

    Przypomniały mi się też moje problemy z wpinkami i coś na kształt motta którym zaraził mnie jeden znajomy Kanadyjczyk: Jeśli boisz się odpaść to tak naprawdę się nie wspinasz tylko próbujesz nie spaść.

    Poradził mi też skuteczny sposób na zwalczenie tego problemu. W ramach rozgrzewki robimy 2-3 prowadzenia na łatwych drogach w lekkim przewieszeniu. Wpinamy się do ostatniej wpinki po czym dochodzimy do stanowiska, klepiemy czule łańcuch i rura w dół ;) Następnie udajemy się na trudna ale bezpiecznie obitą drogę (o co na sztucznej nietrudno) i najpewniej spadamy w trudnościach. Po dwóch tygodniach takiego treningu, czyli około 20 śmignięciach loty na sztucznej przestały na mnie robić wrażenie. Skały to inna historia bo, dajmy na to w takiej półrzeczce można dolecieć do ziemi z trzeciej wpinki (jakieś 8 metrów) a tu już żaden trening nie pomoże ;)

    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno apropo spięcia przed lotem - raczej samego lotu to nie dotyczy tylko tego, że na razie wspinam się w dość cienkich trasach w tym OS a tam skała jest ostro rzęchowa i czuje niepewność przed tym gdzie wyląduję :). W warunkach cieplarnianych na płaskiej skale raczej nie miałbym problemu aż takiego z obawą przed lotem. Oznacza to, że czym prędzej muszę zacząć robić z dołem coś trudniejszego no ale fun jest w OS największy i na razie przystawiam się do wszystkiego co jest o 2 stopnie mniejsze od mojego maxa na sztucznej czyli VI.1. Nawet takie V-kowe trasy w OS sprawiają dużo przyjemności :).

      Usuń
  2. Nie polatałem jeszcze. Co do walki o brak odpadnięcia to nawet w czasach gdy latanie odbywało się prawie każdego dnia nigdy nie wyleczyłem się z tego aby nie walczyć do końca przy prowadzeniu i starać się nie odpaść. Co do samego latania to moje wejście w temat za dawnych czasów odbywało się tak trochę jak dzisiaj, czyli chodzę, chodzę i w końcu stopniowo dochodzę do takich trudności, że muszę polecieć. Wiem może to metoda nie najlepsza ale tak to było kiedyś. Co do odpadnięć na sztucznej to zamierzamy tak właśnie porobić już od dłuższego czasu ale jakoś nie możemy się zebrać :). W każdym razie na pewno muszę zwalczyć ten efekt wpinania się w niewygodnych pozycjach (chociaż oczywiście przy odpowiednich trudnościach każde wpinanie będzie w niewygodnej pozycji :) )

    OdpowiedzUsuń