Zapomniałem dodać, że jednak rzucenie palenia jest ciężkie. Cóż za odkrycie, nieprawdaż? Fakty są jednak smutne - dalej palę - wytrzymałem wtedy gdy rzucałem 5 dni na 2 papierosach ale potem już puściło, imprezka i koniec z rzucania. Jeszcze przez kilka dni po imprezce paliłem tak jakby mało ale to już była tylko kwestia czasu aby wrócić do normalnego jarania.
Dzisiaj ścianka około 150 metrów pionu sumarycznie. Zrobiona kolejna VI.1. Przystawiłem się do takiej VI.2 - z trzema blokami poznałem ją mniej więcej. Na świeżego jest szansa w przyszłym tygodniu a ogólnie to takie VI.2 już gdzieś tak za miesiąc to na luzaka powinienem robić myślę, że z marszu. Gdy porównam te VI.1-ki cztery sztuki, które zrobiłem na avatarze z tą VI.2-ką to faktycznie jest skok jakościowy wysiłku, który trzeba włożyć w przejście. Stwierdzam jednak, że przeskok o ten jeden stopień trudności jest na tyle mały, że jest to absolutny luz. Najzwyczajniej brakuje jeszcze trochę mocy do VI.2 aby zrobić je w OS. Dodatkowym problemem na ściance jest to, że kolory chwytów i stopni się mylą bo z góry patrząc widzi się magnezję, która większość chwytów i stopni ujednolica. Trzeba pytać się kumpla na dole czy na pewno to jest dobry kolor i to przedłuża wspinaczkę i buła pęka dodatkowo.
Dzisiaj jeszcze jak zawsze w dzień wspinaczkowy, lekkie pakowanie na drążku (przykurcze) oraz trochę pompek (pewnie piramidka do 20 co 5).
Jedno jest pewne - zaczynam delikatnie odczuwać pierwsze symptomy mocy. To fantastyczne uczucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz