poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Start wspinaczkowy

Zawsze i w nieskończoność będę powtarzał, że najlepszym sposobem na wejście w tematykę wspinaczkową jest zapisanie się na kurs wspinaczkowy pod oko jakiegoś doświadczonego mastera (chyba, że chcemy tylko na sztucznej wspinać się na wędkę, wtedy instruktaż od personelu w zupełności wystarcza). Paradoks polega na tym, że ja tak nie zrobiłem kiedyś gdy zaczynałem się wspinać. Dlaczego? Ano przyczyna była prosta - miasteczko, w którym mieszkałem nie znało pojęć "kursy wspinaczkowe", internet jakby nie istniał (startował) i ciężko było dowiedzieć się gdzie takie kursy są organizowane, szkoda było kasy itd, itd. Przyczyna była trywialna. A dlaczego teraz nie zapisuję się na kurs? Przyczyna też jest trywialna - nie mogę się jakoś zebrać :). Oczywiście życie nie pozwala mi na kurs w takim wymiarze, że trwa od poniedziałku do piątku itd. Musiałbym znaleźć coś internistycznego, rozłożonego w czasie gdzie tylko na weekendy są wypady w skały. I najlepiej aby taki kurs odbywał się w małym kameralnym składzie. O czymś takim myślę co pewien czas i może myślenie przerodzi się kiedyś w czyn. Systematyzacja wiedzy o wspinaczce skałkowej na sto procent może wyjść tylko na zdrowie pochłaniaczowi takiej informacji.


Relacja z realizacji planu sierpniowego:
Zobaczyłem na wadze liczbę 72 - jeden punkt z planu zrobiony. Taką wagę miałem naprawdę bardzo dawno temu, jakieś minimum 15 lat temu. Ogólnie moja waga zmieniała się tak - w szczycie wspinaczkowego szaleństwa około 20 lat temu ważyłem nawet 68 kg, potem gdy zarzuciłem wspinaczkę waga ustabilizowała się na 73-74 kg przez następnych 10 latek, potem sukcesywnie z roku na rok dodawało się troszkę i tak do 76kg dojechałem, potem gwałtowny wzrost wagi gdy pewnego razu rzucałem palenie przez 0,5 roku nie paląc osiągnąłem 81 kg, potem już nawet po powrocie do palenia rekordowo zobaczyłem jakieś 83 kg (to było całkiem niedawno :) heheheh) i teraz w niewiele ponad pół roku zjazd do 73 kg. Ciekawe nieprawdaż? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz