sobota, 31 sierpnia 2013

Lekka rozsypka

Ten miesiąc nie należy do udanych. Dziad się popsuł i ma za swoje. Bark co prawda już prawie nie boli ale strach jakiś taki jest aby go nie obciążać za bardzo. We wtorek na sztucznej sprawdzę czy się nadaje do wspinania czy potrzeba dać barkowi jeszcze trochę dni wytchnienia.

Ciekawe jest to, że powstanie bólu w barku odbyło się następująco (dość dziwnie): najpierw na drugi dzień po ćwiczeniach przykurczy na jednej ręce pojawił się dość duży ból ale na ścianie wszystko się rozeszło i ból prawie zszedł do zera, potem po kilku dniach jeszcze w trakcie rozgrzewki w czasie ćwiczeń rozciągających na rączki nagle pojawił się ból (jakby skurcz) ale i to się ładnie rozeszło po progresywnej wspinaczce na coraz trudniejszych trasach. Znowu na drugi dzień jakby nic nie boli ale wieczorem robię sobie ćwiczenia ogólne i rozgrzewam się i znowu przy rozciąganiach rąk nagle chwyta mnie ból w prawym barku (znowu jakby przykurcz). Teraz to nawet rozciągać ręce się trochę boję.

Od następnego miesiąca nastąpi zmiana w ćwiczeniach domowych - na sto procent likwiduję przykurcze na jednej ręce :). Dodatkowo przechodzę na system piramidkowy we wszystkich ćwiczeniach siłowych na drążku (zero robienia ćwiczeń na maksy w danych kategoriach).

Dalekosiężny plan jest taki, że grudzień robię miesiącem bez wspinaczki - zastąpię ją basenem. Z rozpoczęciem nowego roku wchodzę w ćwiczenia z książki Horsta - biorę na tapetę plan treningowy dla początkujących 4-3-2-1 czyli 4 tygodnie wytrzymałość i technika, 3 tygodnie siła maksymalna, 2 tygodnie wytrzymałość siłowa i jeden tydzień przerwy. Drugie kółko lekko zmodyfikuję do 2-2-1-1. Na czerwiec trzy takie koła się dokonają. Zobaczę jak to wyjdzie w praniu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz