wtorek, 5 listopada 2013

Ewolucja wspinacza na sztucznej

Tak z kumplami śmiejemy się analizując autoironicznie kolejne etapy przez które przechodzi nowicjusz wspinaczkowej zabawy. Układa nam się to mniej więcej w taki ciąg:
  • nowicjusze najpierw przychodzą na sztuczną, nieśmiało się czują w obcym środowisku, wspinają się prawidłowo z uprzężą, robią nieśmiało jakieś tam proste trasy - jest to okres robienia dróg i zabawy w to gdzie się człowiek da radę wspiąć
  • potem przychodzą i robią różne drogi, zaczynają także nieśmiało przymierzać się do różnych przechwytów boulderowych, bolą ich po chwili rączki i rozmawiają o tym jak to się szybciutko zbułowali
  • kontynuują trochę takie łażenie na sztucznej, patrzą co robią inni, widzą tam masterów boulderingu, ludzi prowadzących trasy pionowe i te przewieszone, zaczynają powoli dostrzegać, że znaczna część wspina się całkowicie bez uprzęży ciągle boulderując
  • wprowadzają w życie coraz częstsze boulderowanie i wspinaczkę nie po konkretnych drogach, ale jeszcze trochę boją się podejść do przyrządów typu chwytotablica, campus, drabina itd
  • po pewnym czasie zaczynają także coraz częściej boulderować i prawie wcale nie wspinają się z liną
  • odkrywają jak to wzrósł ich poziom mocy i siły, cieszą się, że jeszcze nie tak dawno ledwo dawali radę pewnym przystawkom a teraz śmig, śmig i po problemie
  • co pewien czas wracają jednak na wspinaczkę z liną i sprawdzają swoje postępy na drogach wcześniej za trudnych, cieszą się niezmiernie gdy puszcza coś co jeszcze kilka tygodni temu nie puszczało
  • wspinają się z dolną i potem znowu pakowanko boulderowe
  • zaczynają kombinować jakby tu poukładać logicznie trening, rozumieją już, co to znaczy siła a co to jest wytrzymałość - mniej więcej wiedzą jak trenować te skrajności lub coś pośredniego
  • nieśmiało następuje moment podchodzenia do przyrządów (nie czują się już tak skrępowani swoją słabością i ewentualnym rzężeniem - dostrzegają, że wielu z przybyłych na sztuczną jest dopiero na etapie przybycia na ściankę czyli pierwsza kropa z tej wyliczanki) - dotykają sprzętu typu drabina, kule, drążek, campus itp
  • po pewnym czasie dostrzegają, że gdy się boulderuje to nie warto mieć ze sobą woreczka na magnezję - zaczynają zostawiać woreczek na ziemi przy ściance (w czasie zeskoków itp magnezja nie sypie im się z woreczków na podłogę) - jest to duży krok, prawie milowy
  • itd itd

Tak się zastanawiamy co będzie dalej i czy istnieje jakiś etap pośredni pomiędzy zostawianiem woreczka na magnezję na ziemi przed boulderingiem a wspinaczką bez koszulki (bo wspinaczka bez koszulki to na pewno jakiś etap prawie końcowy :)). Wydaje nam się, że musi jeszcze coś pośredniego istnieć. Może do tego dojdziemy a może ktoś nam powie :).

PS
Wspinanie bez koszulki dzieli się przynajmniej na dwie skrajne podkategorie:
  • wspinanie bez koszulki w upale
  • wspinanie bez koszulki w chłodzie
Ostatnim etapem jest raczej wspinanie się bez koszulki w chłodzie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz