sobota, 30 listopada 2013

Katar musiał k...

Nieplanowany pomniejszy reścik z powodu kataru. Nigdy nie udało mi się doczekać do stycznia nowego roku bez kataru w starym roku. Poprzeczka jednak została przesunięta - łapie mnie tym razem 29 listopada. To swego rodzaju rekord. Możliwe, że zmiana trybu życia na bardziej sportowy przyczyniła się do tego znacząco.

Rest większy już za tydzień. Trochę katar pokrzyżował mi plany bo miałem zamiar w tym ostatnim tygodniu ostro się zmasakrować a teraz nie wiem czy gdy organizm osłabiony ostrym przeziębieniem nie będzie to głupotą. Stwierdzę to w poniedziałek i najwyżej ruszę do ataku na ostatnie tego roku szarpanie rączek.


Jeszcze o książce Chiński Maharadża Wojciecha Kurtyki - autor opisuje swoje wytrenowanie na chwilę przed zrobieniem żywca. Podaje, że robił 50 podciągnięć na drążku ciągiem, ciągnięcie ze szmaty 4 razy a raz nawet 5 razy, skakanie na listewkach o 4 wyżej. To jest to. Gdy rozpoczynałem tego bloga opisałem na początku ile mogłem dawać na drągu gdy miałem 20 latek - parametry bardzo podobne (poza listewkami - nie miałem wtedy dostępu do tego typu sprzętu) - dawałem około 50 razy w ciągu i 3 razy z prawej szmaty i 2 razy z lewej. Muszę przyznać, że jak na 46 latka jakim był Kurtyka gdy dawał na Chińskiego miał niezłego powera - pełen szacunek. Te fragmenty książki bardzo motywująco podziałały - nie ma odwrotu, muszę dojść do tych parametrów i będzie dobrze - Chiński stanie ponownie w zasięgu. Rura to rura - królowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz