piątek, 29 listopada 2013

Lektura dojechała

Książka Chiński Maharadża szczęśliwie dotarła. Warto było - przeczytałem jednym ciągiem i śmiało polecam. Trzeba przyznać, że wykonanie żywca przez Kurtykę poprzedzone było ostrymi przygodami - głównie natury psychologicznej (tak ostrymi, że aż niewyobrażalnymi jak sądzę). Autor zdradza także kilka szczegółów związanych z trenowaniem - szkoda, że nie zdradza jednego z ćwiczeń, które ponoć wbija moc nieziemsko :). To co opisane pomiędzy chwilą, w której zapada decyzja o przejściu Chińskiego a momentem samego przejścia jest tak wciągające, że już trzeba dokończyć lekturę. Sam moment nad okapem gdzie czekają kluczowe trudności wbija w fotel (jeżeli oczywiście potrafimy wczuć się całym sobą w sytuację - bardzo pomocne w tym wczuwaniu się jest własnoręczne macanie drogi i świadomość czego człowiek się trzyma na Chińskim).


PS
Ciekawe kim byli przypadkowi świadkowie drogi - koleżanka ze swym kochankiem i jak z ich punktu widzenia wyglądało to przejście :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz