Cel tygodnia osiągnięty. Rano na wadze zobaczyłem liczbę 77. Co prawda jest to dokładnie 77,9 kg czyli ledwo, ledwo. Nie widziałem jednak takiej wagi od ładnych kilku lat więc się cieszę niezmiernie.
Ręce dalej bolą. Trzy wyjścia na halę wspinaczkową robią swoje. Zastanawiam się czy nie wziąć instruktora dla podszkolenia techniki, jedyne co mnie przed tym powstrzymuje to niepewność czy dany instruktor faktycznie jest dobry w technice. Oczywiście najpierw jeszcze potrenuję aby móc z tym instruktorem trochę powisieć na ścianie a nie ciągle odpoczywać.
Buty się docierają w dalszym ciągu - pierwsze wrażenie, że są ok dopasowane okazało się nieprawdą - palce bolą.
W tym tygodniu do zrealizowania pozostały jeszcze rekordy w podciąganiu i w zwisie. Potem dłuższy odpoczynek - jadę w Bieszczady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz