Dzisiejszego poranka poczułem to co ostatni raz zdarzyło się bardzo dawno temu. Fantastyczny ból rąk - taki typowy po wspinaczce. Ciekawe czy zdołam uzyskać tzw. skałowstręt :). Pamiętam, że dawniej skałowstręt miałem prawie każdego dnia (no ale wtedy wspinałem się codziennie). Szczególnie pierwsze chwyty wykonywane danego dnia aż parzyły ręce (tutaj dochodził efekt zdartego naskórka z palców).
Takiego bólu jak ten, który odczuwam nie ma szansy uzyskać ćwiczeniami na rurce (tam można na przykład odgniatów się nabawić - to tak).
Wczorajszy wypad na ściankę pokazał także, że buty które kupiłem są dobrze dopasowane i bardzo dobre. Noga trochę bolała ale już po godzinie wszystko zaczęło się ładnie układać. Buty siedziały dobrze na każdym stopniu. Śmiało mogę polecić Rock Pillars Pearl LU (ale uwaga sprawdzić czy stopa o odpowiednim kształcie do takich butów).
I jeszcze jedno - poranne ważenie pokazało 78,3 kg. Jeszcze trochę i będzie pokazywać o kolejny kilogram mniej :). To na razie bez biegania - sama skakanka co 2 dni. Celem jest 73kg i potem już tylko narzekanie, że się jest za grubym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz