środa, 8 stycznia 2014

Koniec resta

Byłem, wspinałem się i dowiedziałem się. Dzisiaj pierwszy dzień po przerwie 5 tygodniowej (tydzień nieprzewidzianej choroby przed terminem resta). Powiem tak - mocny spadek wytrzymałości. Zrobiliśmy 200 metrów ściany ale z takimi bólami, że szkoda gadać - rączki się na mega klamach otwierały :). Doświadczenie związane z restem i powrotem do wspinania mam jednak zaburzone tym, że ostatnio byłem na 4 dniowym wypadzie w Bieszczady i bez imprez wieczornych się nie obyło, więc pewna część dzisiejszej słabości ma swoje źródło w tym imprezowaniu.

Było tak, że na początku duża moc i trawers bez najmniejszego czucia przedramion (stwierdziłem nawet, że ale jaja jest moc) - ale potem bardzo szybko ta moc odeszła w niepamięć i rozpoczęło się otwieranie dłoni na wszystkim :).

Ogólnie jednak nie jest źle w zeszłym roku 200 metrów to było jedno z rekordowych wyjść na ścianę - co prawda trudniejsze drogi w skład tych 200 metrów wchodziły ale jednak. Poczucie wykończenia po dzisiejszym dniu ewidentnie takie jak przy robieniu wytrzymałości tlenowej. Nie zapomniałem też o brzuchach - około 120 powtórzeń rożnych ćwiczeń na brzuch. Spoko wypad na początkowy rozruch - następnym razem dokładamy 50 metrów do ściany, którą trzeba pokonać.

Co do palenia, to na razie luzik - dosłownie zero problemów dzisiaj. Minimalnie gorsza koncentracja, myślenie od czasu do czasu o fajkach, ale zero ciągnięcia aby zapalić. Luz - niepalenie chyba jest jednak łatwiejsze niż palenie - nic nie trzeba robić, żadnych czynności dodatkowych - banalne :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz