O chwytaniu się krawądek w stylu "łuczek" opinia jest jednoznaczna - łatwo o kontuzje. Ale czy jest inne wyjście? Chwytanie się końcami palców jest możliwe, nie daje jednak takiego podparcia jak właśnie łuczek.
Dzisiaj na sztucznej zetknąłem się z drogą, która składała się w dość dużej części właśnie z chwytów na łuczek. Poczułem duże braki w tym chwycie. Droga była bez wyceny ale na pewno była dla mnie ociupinkę trudniejsza niż wszystkie VI.1 jaki udało mi się przebyć. Dwa przybloki w miejscach krawądkowych. Trzeba będzie i łuczek potrenować (oczywiście najpierw napakuję się informacjami na ten temat). Będę to oczywiście robił ostrożnie i delikatnie aby nie zepsuć królika doświadczalnego.
Co do koncentracji na działaniach nóg to znowu nie udało mi się tego uczynić. Ogólna super atmosfera wspinania z kumplami jest jednocześnie niezłym przyczynkiem do dekoncentracji :). Może kilka razy na prostszych drogach skupiłem się na ciągnięciu z nóg ale to wszystko za mało.
Wyjście na halę z kategorii poczucia rosnącego powera (mimo ostatnich barier w podciąganiu i spadku wagi). Dodatkowo okazuje się, że bardzo dobrze jest się wspinać w 3 osoby - czekając na swoją kolejkę wychodzi idealny czas na odpoczynek dla rąk.
Jedziemy dalej - już we trójkę :) - kolega z ukrytym powerem w rękach raczej nieodwracalnie zaraził się wspinaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz