środa, 24 kwietnia 2013

Ćwiczenie 2 - rurka

Kolejne ćwiczenie z drążkiem w roli głównej.

Ćwiczenie przebiega tak:

  1. Rozpoczynamy od zwisu na dwóch rękach
  2. Podciągamy się i na samej górze przytrzymujemy 5 sekund w przykurczu
  3. Opuszczamy się do samego dołu
  4. Podciągamy się do samej góry i potem opuszczamy ale tylko do takiej wysokości aby przedramiona do ramion były pod kątem ostrym około 45 stopni. Pozostajemy 5 sekund w takim przykurczu
  5. Opuszczamy się
  6. Podciągamy się do samej góry i opuszczamy ale tylko do takiej wysokości aby przedramiona do ramion były pod kątem 90 stopni. Pozostajemy 5 sekund w takim przykurczu
  7. Opuszczamy się
  8. Podciągamy się do samej góry i opuszczamy ale tylko do takiej wysokości aby przedramiona do ramion były pod kątem około 135 stopni. Pozostajemy 5 sekund w takim przykurczu
  9. Opuszczamy się i kończymy serię - schodzimy z rurki.

Ćwiczenie to podglądnąłem na youtubie na filmiku pewnej dziewczyny opisującej swój dzień treningowy. Niezłe ćwiczenie. Aktualnie robię sobie wszystkie przykurcze po 5 sekund ale można to zwiększyć lub można taką jedną serię zrobić od razu dwa razy jak ktoś ma powera. Daje ładnie na większość wspinaczkowych mięśni i ścięgien. Całe ćwiczenie wisimy na rurce nachwytem najlepiej na końcach palców - to rozwija przy okazji siłę palców i ogólnie dłoni a także pompuje przedramiona. Podciągamy się przy okazji więc plecy, brzuch, ramiona nam pracuję ładnie. Robimy przykurcze a co za tym idzie pracują mięśnie przeciwstawiające się rozginaniu przedramienia od ramienia. Dość ogólne ćwiczenie na górną i środkową część ciała biorąc pod uwagę prostotę drążka - godne polecenia jak sądzę.


6 komentarzy:

  1. Cześć!

    Trafiłem na twojego bloga szukając zdjęć podwójnego stanowiska zjazdowego z łańcuchem ;) Jak to się stało, że kanadyjski Google ustawił twój blog na początku listy nie wie chyba nikt... Zbieg okoliczności polega na tym, że i ja, w grudniu zeszłego roku, wróciłem do wspinania po z górą dziesięcioletniej przerwie. Początek to była zupełna tragedia ale powoli wychodzę na prostą.
    Jestem pewien, że uda Ci się poprowadzić "Chińskiego". Powodzenia i oby kontuzje cię omijały!
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Tak myślałem, że na świecie muszą być ludzie, którzy też wracają do wspinania po długiej przerwie :). Co do pierwszych dni wspinania u mnie było to samo - chyba po 15 minutach już nie mogłem się niczego chwytać za bardzo. Fajne jest to wychodzenie na prostą :). Pozdrawiam i także życzę powodzenia.

    Rozumiem że jesteś z Kanady jak tam z miejscówkami do wspinaczki? Pewnie nieskończona ilość :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!

      "Jestem z Kanady" to za dużo powiedziane - mieszkam w Kanadzie od około 2 lat ale latem tego roku wracam na co najmniej rok do Polski (konkretnie do rodzinnego Krakowa) - taka praca ;) Wychodzi więc na to, że owoce katowania paździerza zbiorę już w "unikalnym jurajskim wapieniu". O najsłynniejszych kanadyjskich miejscach do wspinania niestety nie mogę się wypowiadać z własnego doświadczenia bo mieszkam na kompletnym subarktycznym zapupiu ;) W okolicy mam kilka fajnych miejsc do wspinania z liną nawet na więcej niż jeden wyciąg (tak do 800 metrów ;)) ale chyba jednak region bardziej słynie z boulderów. Tysiące kamieni rozsianych po całej okolicy. Nawet mi to pasuje bo paradoksalnie mimo podeszłego wieku przystawki puszczają mnie znacznie lepiej niż prowadzenia, przynajmniej jeśli chodzi o cyfrę ;)

      Na koniec pozwól, że dołożę swoje trzy grosze do twoich rozważań treningowych. Ciekawy artykuł o treningu w zaawansowanym wieku:

      http://www.climbstrong.com/articles/20130326_1

      Cala strona jest zresztą ciekawa ale niestety parę miesięcy temu znaczna część materiałów zrobiła się płatna.

      Pozdrawiam
      Tomek

      Usuń
    2. Bardzo optymistyczny artykuł :). Zamieszczam do blogowych pomocnych linków. Mój trening niestety nie jest za bardzo przemyślany na razie ale traktuje pierwszy rok jako taki ogólny rozruch. Mam w planach w następnym sezonie jakoś to poukładać i sobie rozpisać aby było to bardziej ścisłe (tutaj trzeba uważać aby nie stracić fanu przy wspinaniu i treningu :)). Ogólnie przyjąłem zasadę że wspinanie nie zając i nie muszę się nigdzie spieszyć powoli, powoli w dobrym kierunku i będzie dobrze. Pozdrawiam (też Tomek)

      Usuń
  3. Co do wyszukiwania to faktycznie ciekawe. U mnie w ciekawych linkach zamieściłem link do stronki z prawidłowym podczepianiem się do stanowiska tego typu a to przecież stanowczo za mało dla indeksowania. Jedyny trop to taki, że odwiedza ten blog mój kumpel z Kanady. Może to chwyciło kanadyjskiego indeksera google:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypróbuję to ćwiczenie. Może być fajne.

    OdpowiedzUsuń