Każdemu początkującemu wspinaczowi mówi się, że najważniejsza we wspinaczce jest technika a w szczególności technika pracy nogami. Nikt w to oczywiści nie wierzy. Jeszcze gorzej jeżeli powiemy kompletnemu laikowi, że nogi we wspinaniu są najważniejsze - pomyśli, że go chcemy nabrać. Jak to najważniejsze !? - powie - przecież mam oczy i widzę, że gdy ktoś się wspina to rękami pracuje. Przecież jak popatrzy się na gości wspinających to mają nierealnie rozwinięte mięśnie rąk. I tak dalej i tak dalej.
Jest jeszcze inny etap przyjmowania do wiadomości tego faktu o nogach i wspinaniu. Człowiek się już wspina, wie i jasno sobie zdaje sprawę ile może dać prawidłowa praca nogami, ile energii może zaoszczędzić i jak bardzo odciążyć ręce. Wie to wszystko bardzo dobrze ale mimo wszystko wspinając się permanentnie i jakby z premedytacją zapomina o tym. Może dlatego, że nogi są dalej od głowy niż ręce? Wspina się, trenuje, wylewa siódme poty ale ciągle aby popracować nogami musi sobie to wbijać młotkiem do głowy. Musi się specjalnie skupić aby sobie przypomnieć i wypowiedzieć w myślach - "zwracaj uwagę na nogi".
Ja tak właśnie mam. Świadomość tego aby wspinać się z maksymalną kontrolą nóg jest czymś tak dziwnym dla mózgu, że ciągle o tym zapomina. Wspinam się na danej drodze, dochodzę do samej góry, zjeżdzam i na dole mogę opowiedzieć o przechwytach, jak się ręce łapią w różnych miejscach, czy ciągnięcie było mocne czy słabe, czy to krawądka duża czy mała ale kompletnie nic nie mogę powiedzieć jak wchodziły nogi, na czym stawały, jak były obciążane itd. Umysł jakby tego nie rejestruje. Jest to denerwujące. Aby stało się to machinalne naprawdę trzeba dużo nad tym popracować z pełną świadomością.
Powinno się na halach wspinaczkowych wypisywać na wszystkich panelach tekst co 2 metry - "pracuj nogami" - może byłoby prościej :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz