poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Tkwiąc w chaosie

Dzisiaj tak trochę z braku pomysłu postanowiłem zrobić sobie 100 podciągnięć na drążku tak w 5-kowych seriach (jestem przy 65-tym). Chaos czystej postaci jeżeli chodzi o trening ale jakoś tak wyszło. Jeszcze rozciągania na nogi sobie zrobię na koniec to się zawsze może przydać.

Ogólnie ostatnio mało wyjść na ściankę - kumpla gdzieś ciągle wywiewa za granicę. Jak widać wspinanie jest grą zespołową i w pojedynkę tak trochę wszystko zaczyna siadać :). Kumpel jednak wrócił - trzasnął sobie maraton w Krakowie i ma konkretne wytłumaczenie na przerwę od wspinania. Ja w ostatnim tygodniu byłem tylko raz na hali wspinaczkowej a resztę ćwiczeń w domowym zaciszu przeprowadzałem (a w domu to jak wiadomo nie to samo co na hali).

Jednak, żeby nie było - napał trwa dalej :) i gdyby tylko życie pozwalało byłbym codziennie na skałach.


Jeszcze mały dopisek na koniec. Zaglądnąłem z ciekawości na kilka starych postów i w tym Odkopanie ... na końcu skrobię o tym, że boli mnie cały organizm i że wykonałem sobie 5 podciągnięć w ciągu. Niesamowicie się uśmiałem - dzisiaj zrobiłem sobie na luzaka 20 razy po 5 podciągnięć. Jak przyjemnie czasami spojrzeć wstecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz