środa, 17 grudnia 2014

Żeberka jednak w coś rypnęły

Okazało się, że jednak żebra rypnęły zdrowo w jakiś chwyt przy ostatnim jastrzębim pikowaniu. Wczoraj było w miarę spoko ale dzisiaj ból był gorszy - najgorzej przy kasłaniu lub wstawaniu z łóżka. Przez cały dzień kontrolowałem się, żeby czasami nie kaszlnąć bo wtedy ostra szpila atakowała. Kurna wytrzymać tak bez kaszlnięcia cały dzień to nie lada wyzwanie jak się okazało. Nie wyobrażam sobie gdy ktoś stłucze sobie żebra akurat w momencie gdy jest chory i mocno kaszle - to byłoby nie do wytrzymania :). 

Chyba rest, który miał nastąpić za tydzień rozpoczął się już od wczoraj, raczej z tymi obolałymi żebrami nie odwiedzę już ściany w tym roku. Zaczynam w takim razie regenerację oraz mocne myślenie na temat planów na przyszły rok - cel co do cyfry jest raczej określony - VI.4.

Podsumowanie braku stu procentowej realizacji planów tego roku zamieszczę już w styczniu. Nie udało się poprowadzić VI.3 (tylko wędkowe przejście - zawsze coś :)). Cel był w takim razie ambitny ale prawie realistyczny co świadczy, że był dobry - nie za łatwy nie za trudny a w sam raz. 

2 komentarze:

  1. Chyba nie, kiedyś złamałem z 10 lat temu to wiem jak to boli tym razem jest jednak mimo wszystko lepiej :) chociaż i tak boli. Kilka pierwszych dni jest najgorszych.

    OdpowiedzUsuń