wtorek, 12 stycznia 2016

Plan na 2016

Popatrzyłem raz jeszcze na realizacje planów na 2015 i nie jest tak źle jakby się wydawało.

Ad1. Rzucenie fajek - zrealizowane (nie palę już 131 dni :))
Ad2.Trafić w szczyt formy na sezon. Nie do końca się udało, znowu za wcześnie nastąpiło napalenie na trenowanie i potem zgasło to napalenie zbyt wcześnie :)
Ad3. Trochę więcej wspinałem się RP. Nie można mówić, że wisiałem na trudnych drogach godzinami ale trochę jednak dłużej powisiałem.
Ad4. Poprowadzenie VI.4 nie udane ale w gruncie rzeczy było blisko zabrakło może z 5 wypadów na skały i kto wie może by puściło :). Zadowoliłem się VI.3 i prawie VI.3+/4 na wędkę.
Ad5. No prawie się udało te 20 podciągnięć :) hihi.


Plan na ten rok jest jeszcze bardziej konkretny niż ten z poprzedniego roku:
1. Poprowadzić minimum VI.4 i powisieć na jakimś VI.5.
2. Kontynuować trwanie w niepaleniu (na razie w tym stanie trzeba trwać, nie jest to naturalny stan ale być może po kilku latach takim się stanie).

I tyle. Proste nieprawdaż?

Co do treningu to stawiając na zmienność jako podstawę mojej filozofii treningowej w tym roku siła :). Ćwiczonka z obciążeniem w domowym zaciszu i w standardzie około 10 do 15 kg na sobie w trakcie całego przygotowania na sztucznej. Na razie w domu zacząłem od 27 kg dociążenia przy standardowych ćwiczeniach opisywanych od kilku lat na tym blogu. Wytrzymałość siłową wprowadzę stopniowo z biegiem czasu gdy zbliżać się będzie sezon. To tyle - tak jeszcze nie trenowałem nigdy a więc mając w dupie wszelkie teorie wchodzę w taki sposób - ważne, że całkiem inny niż jakikolwiek stosowany przeze mnie dotychczas :). Może coś z tego wyjdzie :).

Pozdrawiam i życzę udanego ładowania i wspinania w całym nowym 2016 roku.

piątek, 8 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

Ostatnio duża doza przerwy od tematu wspinania ale nie zapomniałem o podsumowaniu. Najważniejszy cel jaki miałem osiągnąć został osiągnięty - nie palę fajek (już ponad 4 miesiące i wygląda na to, że tak już pozostanie). Co do celów wspinaczkowych chciałem zrobić VI.4 ale udało się poprowadzić tylko VI.3 plus na wędkę prawie jedno VI.3+/4. Nie jest tak źle szczególnie, że w tym roku wyjazdów na skały miałem bardzo mało.

Dużym punktem tego roku był kurs wspinaczki wielkościanowej w Paklenicy. Podniosło to ogólną świadomość wspinaczkową na inny poziom.

W tym roku po raz pierwszy nastąpił pewien znaczący przesyt wspinaczką - kilkukrotnie miałem takie zniechęcenie, taki stan ducha, że najzwyczajniej nie chciało mi się wspinać :). Myślę, że to normalne po tak długim napaleniu na wspinanie i nie traciłem i nie tracę nadziei, że to przejściowy stan.

Co do treningów zniechęca mnie strasznie tłum ludzi na sztucznych ścianach. Ciężko trenować w takich warunkach. Nie ukrywam, że wieczorowy wypad na sztuczną poza treningiem ma być także elementem psychicznego wypoczynku po pracy itp. Ciężko mi o taki wypoczynek gdy przyjeżdżam jakby na standing party gdzie po 2 godzinach boli głowa od tego gwaru i szumu (oj stary już jestem i nie potrafię wypoczywać psychicznie w takich warunkach). Poza tym nerwy człowieka chwytają gdy na każdy wspin trzeba czekać, przeciskać się itp. Jest to ogólnie denerwujące.

Wracając jeszcze do rzucenia fajek to niestety odbiło się to na mojej wadze. Pobiłem swój rekord wszechczasów 84,5 kg o poranku :) - gdzie tam moje 74 kg hehehe.

Co do kontuzji to udało się w dalszym ciągu szczęśliwie uniknąć czegoś poważniejszego chociaż raz nadwyrężyłem palca serdecznego prawej ręki i bolał przez miesiąc dość znacznie - dało się go jednak mimo wszystko wykorzystywać :).

Co do planów na nadchodzący sezon jeszcze myślę jak to zorganizować aby było inaczej niż dotychczas - coś mam nadzieję się wymyśli.