wtorek, 28 kwietnia 2015

1500 podskoków na początek

Wnerwienie jak zawsze robi swoje - odkopałem skakankę i jazda. Jutro powtórka ale o 500 więcej.

78,8 kg

Gdyby ktoś twierdził, że odstawiając jaranie fajek nie przytyje to mu nie wierzcie :) hehehe. Wczoraj dobiłem do absolutnego rekordu wagowego - tym razem mierzyłem wagę wieczorem. 78,8 kg miałem zaraz po wypadzie na ścianę. Do rana lekko się polepszyło i dzisiaj widziałem już tylko 77,7 kg ale to żadne pocieszenie - śniadanko, obiadek itd i realnie w trakcie wspinania 78 kg jak nic trzeba ze sobą ciągnąć. Tak się wczoraj wnerwiłem tą wagą, że oczywiście zacząłem jarać :). Aż tak długo trening z obciążeniem nie był w moim planie i teraz już na poważnie muszę zacząć to zbijać bo z takim 5 kg dodatkiem to naprawdę jest różnica w trakcie wspinania :). Jakieś dziwne problemy w tym roku mam z tym zbijaniem wagi.

środa, 22 kwietnia 2015

Słabość panie, słabość!

Duża niemoc mnie dzisiaj ogarnęła - ogólna. Nie dość, że zero mocy w rączynach to jeszcze bardzo szybko zaatakował piekący ból dużych palców u nóg i ból palców rąk w trakcie wspinaczki po dziurkach. Dodatkowo rozwaliłem sobie palca w sensie oderwania mięsa od paznokcia. Wnerwiłem się. Głupiej VI.1+ nie mogłem zwalczyć na wędkę nawet. Jedno VI.1 RP ale to nie niweluje całkowitej załamki :).


wtorek, 21 kwietnia 2015

Masa

Wczoraj osiągnąłem dawno nie widzianą liczbę na wadze - 78,4 kg. Dwa tygodnie bez jarania i człowiek je co popadnie. Tak się przestraszyłem, że od rana zmobilizowałem się do kontroli tego co jem - rano tylko taki jogurcik, potem jabłko, niewielki obiad i racjonalna kolacja, dużo mineralnej - jakoś to przetrwałem. Dzisiaj jest już lepiej ale dalej daleko od wagi odpowiedniej dla wspinacza :).

środa, 15 kwietnia 2015

Niewielki postęp

Drugi wypad na skały - udało się odnotować niewielki progres - pewna wzorcowa VI.2+ puściła w ciągu na wędkę :). Biorąc pod uwagę trzy czynniki, które za chwilkę się wyeliminuje wydaje się, że jest dobrze. Czynniki te to:

  • mega waga (dzisiaj 77.5 kg), 
  • początek sezonu i przyzwyczajanie się do wspinania w skale
  • odpoczynek od ciągłego treningu na sztucznej (dzisiaj od rana rączki dalej bolały po poniedziałkowym działaniu)

Gdy to wszystko się wyeliminuje / poprawi powinno być znacząco lepiej :). Plan na najbliższe 2 tygodnie to poprowadzić VI.2+ i potem VI.3. Potem lekka robota na ilość, większe ilości VI.1+, VI.2, VI.2+ aby na tym poziomie się już ładnie utrzymać.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Trochę na kondycję

Wczoraj dużo po łatwym ale za każdym razem do rozginania dłoni :). Wyszło około 250 metrów pionu - rączki dzisiaj bolą strasznie :). Przy okazji takiego pocenia chciałem zrzucić kilka deko ale się nie udało. Odkąd nie palę (a to już tydzień) waga stoi na przerażającej liczbie 77 kg i nic nie idzie zbić. Jakże wspaniałe jest jedzenie gdy receptory smakowe wracają do normy :).

sobota, 11 kwietnia 2015

W końcu rozpoczęcie sezonu :)

Po wielu tygodniach falstarów w końcu udało się wybrać. Zrobiłem kilka dróg w tym jedną VI.1+ z zeszłego roku w RP. Potem przystawki do pewnego VI.2 na Migdałkowej - na wędeczkę puszcza ale się już nie przystawiłem z dołem bo się bałem, że nie puści :). Przystawka do pewnego VI.3+ - oj baldowe ostro i trudności na dziurkach skomasowane kilku ale do przejścia - kolega znalazł patent. Ogólnie bardzo fajnie jak na początek ale też oczywiście kilka wkurzających rzeczy. Po pierwsze szybko spada forma - już tak po 4 , 5 godzinach zaczynałem powoli siadać. Druga rzecz to moje Miury - są zajebiste ale w dalszym ciągu obciskają mnie na samym czubku i po kilku wspinkach po prostu mam skałowstręt tyle, że nożny - po prostu nie chce już stawiać palca na skale bo tak szczypie nieprzyjemnie. Powiem szczerze, że jest to duży mankament Miur - myślałem, że to się dotrze ale nic z tego, w zeszłym roku cały sezon i nic, dalej szczypie. Rozmiar mam 40 a mój normalny numer to coś pomiędzy 41,5 - 42. W dalszym ciągu mam nadzieję, że one się dotrą jednak :).

piątek, 10 kwietnia 2015

Rekord w podciąganiu na drążku - tak z głupa

Dawno nie robiłem maksa w podciągnięciach i tak mnie dzisiaj naszła ochota - sprawdziłem i poszło 16 podciągnięć w ciągu (mogłem jeszcze ale chce mieć jeszcze możliwość pobijania rekordu w przyszłości więc powolutku :)).

A zatem jest 16 - zapisuję.

PS
Długo się zbierałem ostatnio gdy machnąłem 15 było to ponad rok temu :) hehehe. Nie jest źle, to 16 podciągnięć połączone z rekordową wagą królika doświadczalnego wypada całkiem nieźle :).

czwartek, 9 kwietnia 2015

Dziwne uczucie braku postępów

Po świętach waga oczywiście poszybowała do góry i dzisiaj o poranku 77 kg :). Wczoraj w ciągu dnia i przed treningiem ważyłem 78.5 kg :). To absolutny rekord od przynajmniej dwóch lat. Poszalałem na świętach z jedzeniem oj poszalałem :).

Z innej beczki. Robimy ostatnio od chyba już trzech tygodni wytrzymałość siłową i mam uczucie jakbym stał w miejscu. Na pewnych obwodach testowych nie za bardzo idzie do przodu ilość na maksa wykonywanych powtórzeń itp. Dziwne to trochę i niepokojące :). Ogólnie strasznie szybko nabijam przedramię i potem już nie chce puścić :). Coś tutaj jakby nie gra i nie wiem dokładnie co. Wydaje mi się, że dwa lata temu dalej bym doszedł na tych naszych obwodach testowych niż aktualnie. Może to przetrenowanie?

Jeszcze z innej beczki. Trzeci dzień bez papierosa i jakoś tak łatwo idzie to niepalenie :).