poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Przekroczyć 74 :)

Nie mogę przekroczyć w tym roku magicznej liczby 74 na wadze. Ciągle 74.2 kg i nic w dół :). Tylko radykalne środki mogą pomóc w walce z wagą wspinacza. Niestety nie mogę się zmusić do radykalnego zwiększenia ruchu oraz radykalnego zmniejszenia kalorii spożywanych codziennie :).

Z innej beczki - nabawiłem się nieprzyjemniej kontuzji ścięgna w prawej ręce. Ciągnięcie z dwóch palców fakera i serdecznego sprawiło, że nadwyrężyłem ścięgno tego drugiego. Ciekawe, że boli mnie zginanie małego palca a nie serdecznego. O tyle jest to nieprzyjemne, że wspinając się w ryskach i wsadzając palce pod kątem do rysy chcąc nie chcąc zacieram małego palca i wtedy pojawia się ból. Jak na razie nie przechodzi. Wykluczyłem chwytanie dziurek na dwa palce fakerem i serdecznym i staram się już cały czas wskazującym i fakerem chwytać - tutaj nic nie boli.

piątek, 28 sierpnia 2015

Puściło VI.2+ w RP

Coś drgnęło w końcu i dziad pradziad poprowadził VI.2+. W końcu się udało. Pomimo odczuwanej jakiejś słabości, pomimo kilku marudzeń jakimś cudem się wdrapałem. Było dzisiaj jakoś tak parno i chwyty takie tłuste jakieś co dodatkowo utwierdzało mnie w przekonaniu, że się nie uda. Myliłem się.

Potem poleźliśmy na VI.3 przypatentować. Szara Płyta - trzeba to w końcu machnąć z dołem bo na wędkę puściło w zeszłym roku ale jakoś nie zdążyłem już pojechać w skały i poprowadzić. Jak puści Szara, to potem zestawik na Zjazdowej taki od VI.1+ do VI.3+. Jak i to puści to na koniec jakieś VI.4 na wędkę jeszcze trzeba będzie znaleźć. Może się wyrobię przed mrozami.

sobota, 22 sierpnia 2015

Trzeci wypad na skały po przerwie

Dzisiaj nasza ekipa doświadczyła samych sukcesów - poprowadziliśmy VI.1+ i VI.2 plus kilka łatwizn na rozgrzewkę. Jakoś tak w miarę łatwo poszło, chociaż przy prowadzeniu VI.2-jki w połowie drogi byłem już tak pewny przejścia, że wstałem wesoło do super gigantycznej klamy i nagle odwróciło mnie (tzw otwarcie drzwi :)). I dupa. Nie poszło. Zjechałem, odpocząłem 5 minut i poszedłem - tym razem byłem czujny do końca. Ogólnie mało wspinania a jednak jak zwykle ten efekt bólu innych mięśni po prawdziwej skale w porównaniu ze sztuczną wystąpił. Oj obolały jestem.

Przystawiliśmy się na koniec do Filara Cycówki VI.2+ i niewiele brakuje aby poprowadzić. Myślę, że przy następnym wypadzie puści bardzo ładnie.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Znowu na skałach

Udało się ponownie wybrać na skały. Tym razem próby na VI.2+. Znowu po takiej przerwie słabiutko i za 3 razem na wędkę się udało przejść - identycznie jak w maju czyli trochę stoję w miejscu od kilku miesięcy - przerwy były jednak znaczne. O tyle poszło do przodu, że przystawiłem się z dołem (znajomi mnie zmusili bo ja już chciałem rezygnować z prowadzenia przeczuwając klęskę :)) i z jednym bloczkiem wdrapałem się do góry.

Myślę, że powinno zaraz pójść do przodu bo szykuje mi się okres wzmożonego skakania na skały. W planie jest zrobienie tego VI.2+ potem pewna klasyczna dość prosta VI.3. Potem przerzucam się na Filar Zjazdowej w kobylańskiej i tam trzy cele - obie Piranie (VI.1+ i VI.2+), Strzeż się Bazyliszka VI.2 a potem bardzo piękna droga Filar Zjazdowej VI.3+. Filar Zjazdowej jest o tyle fajnie i strategicznie, że góra to końcówka Prostowania Piranii więc jak już Piranię będę miał oblataną pozostanie tylko dojście i wyjście z okapu Filara doszlifować. Jako, że jestem mistrzem w nie realizowaniu planów różnie to może być :). Jedno jest pewne muszę się sprężyć na wrzesień i październik.

PS
Praca nad dużym palcem lewej nogi trwa. Po wczorajszym wspinie w domu poszedł w ruch pumeks coby unikać zrogowaceń, moczenie w solach, delikatnym pilniczkiem struganie paznokcia, nacieranie specjalnym olejkiem z witaminami dla poprawienia elastyczności paznokcia i okolic oraz na zakończenie masaż palucha. No piękny ten palec teraz jest :) hehehe. Wczoraj bolało trochę ale nie tak jak ostatnio. Co prawda stopnie na tym VI.2+ są większe a nie taki mikrusy jak na ostatnim VI.2+ wiec może dlatego ale ogólnie zabiegi chyba przynoszą efekty.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Praca nad palcem

Po ostatnim szperaniu w necie na temat problemów z dużym palcem u wspinaczy wychodzi na to, że mój problem z lewym palcem może dotyczyć jednej z 3 rzeczy (lub ich kombinacji):

  • wrost paznokcia w skórę
  • krwiak pod paznokciem
  • zrogowacenie naskórka wokół palca
Jeszcze raz zabrałem się za samoleczenie - lekarz pewnie od razu zabroniłby mi się wspinać a tego przecież nie mogę zrobić :).

Ostatni punkt prawie wyeliminowałem przy pomocy pumeksu i pilniczka - faktycznie naokoło palca miałem uzbierane zrogowacenia, które tworzyły się od ciasnych butów wspinaczkowych. Takie zrogowacenie odpowiednio dociśnięte gumą buta wspinaczkowego w trakcie gdy go obciążam na stopniu może bardzo mocno wbijać się w ciało i dawać efekt w postaci mocnej szpili. Co do krwiaka pod paznokciem to niby jest jakby inny kolor ale dziwne, że nie prowadzi to do zrzucenia całego paznokcia - może to jednak taka delikatna wersja utrzymująca się w końcówce palca. Smaruję palec żelem na krwiaki i ogólnie na stłuczenia. Co do wrośnięcia paznokcia to raczej to wykluczam chociaż pewności nie mam i kontroluję to.

Po różnych zabiegach przeprowadzonych na paluchu jest teraz jak u niemowlaka :). Zobaczymy czy to coś zmieni.  

niedziela, 16 sierpnia 2015

1,5 miesiąca przerwy od wapienia

Po ponad miesiącu przerwy od wspinania w realnej skale dzisiaj udało się w końcu wyrwać. Kilka łatwiutkich OSów. Wszystko dobrze tyko dlaczego dalej w lewym bucie dalej boli paluch :). Koleżanka ma dokładnie ten sam przypadek w Miurach i wykryła, że w środku właśnie w okolicach dużego palucha idzie pewien tajemniczy szew. Może to on jest wszystkiemu winny? To są jakieś jaja. Przystawka do pewnego krótkiego VI.2+ gdzie na mega pitkach trzeba postawić w pewnym momencie czubek buta była katorgą i gdyby ktoś chciał wymyślić jakiś nowy rodzaj tortur to polecam tego typu ból w dużym palcu. Jest naprawdę nie do zniesienia.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Wychodzi na zero

Po kilku powakacyjnych wyjściach na trening możliwości wróciły chyba do normy. Jedyne co to nie da się wspinać za bardzo w tych upałach. Na sztucznej robimy 4x4 a wczoraj na siłę maksymalną dla odmiany - w końcu udało się ułożyć balda z naciskiem na lewą rękę i na tyle trudnego, że go nie przeszliśmy do końca treningu. Lewa ręka boli bardzo. Bald był typowo na siłę maksymalną dwa przechwyty i stop nie chciało iść dalej pomimo dużych stękań :).

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Ciepło coraz cieplej

Tkwię już od początku lipca w gigantycznych upałach. Wyjechałem w poszukiwaniu upałów i je znalazłem, wróciłem do kraju a tutaj też upały. Mam już dość i z chęcią przywitałbym wrześniowe powiedzmy 18 stopni tak aby wspinaczka była możliwa.

PS
Na sztucznej ostatnio mamy w pakiecie saunę oraz ścianę wspinaczkową :).

wtorek, 4 sierpnia 2015

Zrzucanie skóry

Jest sygnał, który może wskazywać na nowe rozdanie w treningu wspinaczkowym. Wczoraj zamęczyliśmy się bardzo robiąc kilka razy 4x4. Było cierpienie i wyczerpanie, pot lał się strumieniami, kręciło się w głowach. W ferworze walki nawet nie poczułem gdy moje cztery starodawne, centymetrowej wielkości odciski zerwały się pięknie. W domu odkażonymi nożyczkami dokończyłem dzieła ze zrogowaciałą skórą.  Ponad rok stary zrogowaciały naskórek utrzymywał się na palcach. Zerwanie to traktuję jako pewien sygnał i znak - idzie nowe :).