czwartek, 25 lipca 2013

Jedziemy w dół z ringów zjazdowych

Taki problemat:

Ringi zjazdowe robione są w skałach przeważnie mniej więcej tak LINK. Wszystko jest fajnie, wspinamy się z dołem, dochodzimy do góry, przepinamy line do pierścienia zjazdowego i jedziemy - jedziemy na jednym takim pierścionku. Gdy zakładamy wędkę to oczywiście dajemy sobie karabinek i wędka przechodzi i działa na naszym karabinku oraz przechodzi jeszcze przez pierścień poniżej (mamy dwa punkty, które muszą się urwać aby całość puściła - bo jeżeli padnie karabinek to pierścionek nad nami czuwa, jeżeli puści ring w skale gdzie jest karabinek to pierścionek jest też zaczepiony do drugiego ringa w skale przy pomocy drugiego łańcucha). Jest fajnie i miło. I tutaj ważna uwaga (bo czytałem na jakimś forum, że oszczędzanie pierścieni poprzez karabinek to można lać) zakładanie dodatkowego własnego karabinka to nie tylko oszczędzanie pierścionków ale także (co najważniejsze) sprawienie, że jesteśmy podwójnie zabezpieczeni! Idąc dalej - pod koniec wędkowania trzeba ostatni raz wleźć i ściągnąć swój karabinek i zjechać już na samym pierścionku - pojedynczy punkt, któremu trzeba zaufać. Nie lubię tego i stąd zacząłem poszukiwania w necie czy jest jakiś patent aby przy zjeździe po prowadzeniu czy też po kończeniu wędkowania mieć mimo wszystko dwa punkty. Wygląda na to, że nie ma takiego patentu - a przynajmniej ja nie znalazłem. Teoretycznie istnieje możliwość wpięcia się w jeden z łańcuchów powiedzmy z lewej strony, przewleczenia liny dodatkowo przez pierścień i jazda ale tak chyba nie wolno - te łańcuchy nie są od tego aby po nich zjechać. Piszę chyba bo nie wiem i nie mogę namierzyć w necie niczego na ten temat. Ciekawe co mówią na ten temat guru wspinaczkowi.

Oczywiście można prawić, że pierścień ten jest atestowany, nierdzewny i w ogóle super świetny i dwa słonie może utrzymać na sobie. Można tak prawić ale gdy przychodzimy pod skałę to wielu rzeczy o takim pierścieniu nie wiemy - nie wiemy ile ma dokładnie lat, nie wiemy czy i jak był użytkowany przez innych wspinaczy itd. Możemy tylko mniej więcej określić po wyglądzie czy jest fajny i że sobie chcemy na nim zjechać :). Czyż się mylę? Myślę, że nie. A określanie na czuja po wyglądzie pierścionka w sytuacji gdy pod stopami świeci pustką wygląda na dość lekkomyślne. Co prawda ten sam problem określania na czuja dotyczy sytuacji gdy patrzymy na stanowisko wędkowe z własnym karabinkiem ale wtedy znacząco podnosi się jakość zabezpieczenia (mamy dwa punkty które muszą się zepsuć aby całość się zepsuła).

Ciągnąć dalej temat to określanie na czuja dotyczy także ringów do wpinek na trasie. I co? - tutaj też mamy pojedynczy punkt, któremu ufamy lub nie. Zgadza się tylko na to już nie da się poradzić patentem i dodatkowo im wyżej jesteśmy tym więcej mamy wpinek i tym bezpieczniejsi jesteśmy.

Ja osobiście chciałbym ze stanowiska zjazdowego zjeżdżać na czymś podwójnie zabezpieczonym. Rozumiem, że takie stanowiska zjazdowe byłyby kosztowniejsze (takie, które zawierają dwa pierścionki niezależnie podczepione pod oba ringi).

Ciekawe czy to głupie co gadam czy nie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz