czwartek, 9 maja 2013

Bariera

Dzisiaj ponownie na sztucznej ścianie. Dwie nowe VI w przewieszeniu i stare VI oraz stare VI.1. Wszystko ładnie puściło od strzału. Potem nastąpiło mistyczne zetknięcie się z nieprzekraczalną barierą na takim nowo zrobionym VI.2+. Wspaniałe doświadczenie. Tak z głupa postanowiłem spróbować o co chodzi i czym to się je takie VI.2+ aktualnie. Wystartowałem i od razu było widać, że jest bardziej bułująco z każdym przechwytem w porównaniu z VI.1 wcześniej robionym (to oczywiste ale nic nie zastąpi empirii). Po chwili, gdzieś tak w 1/3 drogi dotarłem do absolutnej bariery :). Super uczucie - powisiałem przy dostępnych przechwytach i stopniach, pokombinowałem raz tak raz inaczej chyba z sześć razy ale nic nie wskórałem. Całkowite zero możliwości wydarcia dalej. To jest to. Wbiło mi to takiego ćwieka, że teraz myślę ile w tej niemożności było mojego wcześniejszego zbułowania oraz tego, że to dwa dni pod rząd na ściance, ile było braku techniki i odpowiedniego złożenia się do tego i ile było tu obiektywnego braku siły maksymalnej (bo może dobrze się składałem ale po prostu nie dałem rady na takiej obłej krawądce przytrzymać). Mega ciekawe. Mam nadzieje, że nie zlikwidują tej drogi za szybko bo fajna w sensie pewnego sprawdzianu - co pewien czas mam zamiar się do tego przyłożyć i sprawdzić czy jest lepiej czy może dalej taka sama niemoc.

Hm... Przypomniało mi się, że wczoraj pisałem aby nie rzucać się na za trudne dla siebie drogi bo można nabawić się kontuzji a już dzisiaj robię dokładnie wbrew temu. No cóż - nie mogłem wytrzymać a w takim nowym zakątku z siedmioma drogami tylko tej jednej nie przelazłem :). No ale to potwierdza moje wczorajsze uwagi co do tego, że bardzo łatwo zapomnieć o wszelkich radach i iść na żywioł w przypływie chęci sprawdzenia co tam można wykrzesać z organizmu :). Na poważnie to nie zamierzam jakoś strasznie uderzać na drogi typu VI.2+ (teraz raczej kolej na więcej wędkowań treningowych VI.1 i może kilka VI.1+ na sztucznej ścianie) - takie uderzenie traktuje trochę jako pewien sprawdzian możliwości.

Jeszcze jedno hm.... Tak na marginesie - delikatnie czuję ścięgno w lewym fakerze :). Na tej VI.2+ było jedno miejsce poniżej bariery na 2 paluszki i tak troszeczkę trzeba było pociągnąć z nich :). I pociągnąłem. Oj słabe te rączyny jeszcze. Teraz przerywnik - ćwiczonka rozciągające, brzuchy oraz bieganie przez weekend.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz